Hiszpania jako jeden z pierwszych krajów zacznie w tym roku testować projekt czterodniowego tygodnia pracy. Firmy, które podejmą to wyzwanie otrzymają rządowe wsparcie finansowe. Poziom bezrobocia w Hiszpanii jest wysoki, do tego pandemia i kryzys ekonomiczny. Dlaczego więc pomysł na testowanie tak rewolucyjnej zmiany pojawia się właśnie teraz?
Chyba zadałam złe pytanie. Powinno ono raczej brzmieć: dlaczego ten pomysł pojawia się DOPIERO teraz?
Czy potrzebowaliśmy pandemii, lockdown-u, który zamknął nas w domach, a nasze biura wyludnił, żeby zrozumieć, że praca od 8 do 16, pięć dni w tygodniu nie ma żadnego wpływu na produktywność i efektywność firm i pracowników?
Czy taka zmiana wymiaru czasu pracy jest jednoznaczna z tym, że będziemy mniej pracować?
I tak, i nie. Dużo w tym zależy od nas samych, naszej organizacji pracy ale także, a może przede wszystkim od poszanowania naszych granic przez pracodawców.
Pomysł, że powinniśmy pracować czterdzieści godzin tygodniowo wyszedł od Henry’ego Forda w 1926 roku. Wcześniej ludzie pracujący fizycznie pracowali dłużej, bo aż 10-12 godzin dziennie. Mówimy zatem o praktyce, która ma prawie 100 lat!
Przechodzimy przez kolejną rewolucję technologiczną, która diametralnie zmienia nasze życie, nasz sposób komunikacji, współpracy i nie weryfikujemy jaki wpływ powinno to mieć na warunki pracy w nowej rzeczywistości?
Czterodniowy tydzień pracy nie jest nową koncepcją. Firmy takie jak Unilever, Cisco, Deloitte czy KPMG od lat stosują ją z dobrym efektem. Microsoft wprowadził ten pomysł w Japonii i zaowocowało to lepszą wydajnością, szczęśliwszymi pracownikami i 40% większą produktywnością.
Salesforce ogłosił, że nie wymaga już od pracowników pracy w biurze, a zamiast tego oferuje pracownikom do wyboru nowe, elastyczne opcje pracy: od jednego do trzech dni pracy w pełni zdalnie lub w biurze.
Ale czy w tym wszystkim chodzi o aptekarskie podejście do czasu pracy i ustalanie ile dni i ile godzin powinniśmy pracować? Nie, te pomysły otwierają drzwi do szeroko rozumianej ELASTYCZNOŚCI.
Ta zmiana oznacza, że organizacje na całym świecie mają stać się bardziej elastyczne z natury. Praca ma być traktowana jako coś, co robisz, a nie jako miejsce, do którego się udajesz i masz tam spędzić odliczoną ilość czasu. Elastyczna praca oznacza dokładnie to, że jesteśmy otwarci na to, kiedy i gdzie pracujemy.
Ciągła dostępność do technologii, internetu, pełnej gamy narzędzi sprawia, że elastyczność może nieść ze sobą także zagrożenia. Bycie online cały czas nie oznacza, że pracownik musi być dostępny dla pracodawcy non stop! W przeciwnym razie wszyscy będziemy w rzeczywistości pracować 16 godzin dziennie przez 7 dni w tygodniu. A wtedy pomysł czterodniowego dnia pracy nie ma najmniejszego sensu i znaczenia.
Badania przeprowadzone ostatnio wśród firm amerykańskich pokazały, że e-mailowy szczyt zaczyna się tych firmach wcześnie rano, a ruch internetowy rośnie między północą a trzecią nad ranem w sposób niespotykany przed pandemią.
Może to wynikać z natychmiastowości komunikacji i poczucia pracowników, że mogą być postrzegani przez pracodawcę jako mniej produktywni pracując zdalnie i dlatego czują, że muszą reagować i odpowiadać natychmiast. To jest bardzo niebezpieczne zjawisko. Jeśli wprowadzimy krótszy tydzień pracy, a nie będziemy obserwować rzeczywistego wymiaru czasu pracy naszych pracowników, to skutek tego będzie zupełnie odwrotny. Nie będzie to miało nic wspólnego z elastycznością, produktywnością , a na pewno nie z dobrostanem pracowników.
Nasz „work-life balance” w pewien sposób przestaje istnieć. Dbanie o równowagę pomiędzy pracą a życiem prywatnym miało sens kiedy to szło w parze z pracą od 8 do 16. To, co miało miejsce przed 8 rano lub po 16, było czasem prywatnym, a wszystko między 8 a 16 traktowane było jako czas pracy. Teraz pojawia się opcja krótszego tygodnia pracy i pełnej elastyczności. Trudno w tym o równowagę i jasno wytyczone granice.
Teraz, przez wszechobecną technologię, jesteśmy dostępni zawodowo i prywatnie cały czas. Technologia nas wspiera, ale też anektuje i uzależnia. Jeśli chcemy mówić o elastyczności w czasach, kiedy technologia pozwala nam pracować zawsze i wszędzie, musimy mieć nad tym kontrolę i stawiać wyraźne granice pomiędzy pracą a naszym życiem. Kluczowe zadanie dla pracodawców i liderów to po pierwsze zachęcanie pracowników właśnie do tworzenia takich granic, a po drugie i najważniejsze to przestrzeganie tych granic.
Wspaniałą rzeczą w elastycznej pracy jest to, że pozwala na większą swobodę, zaangażowanie i efektywność. ALE pozwala na to tylko wtedy, gdy możemy stawiać rozsądne granice. W przeciwnym wypadku pomysł krótszego tygodnia pracy i elastyczności czasu i miejsca pracy stanie się zagrożeniem nie tylko dla efektywności ale także zdrowia i dobrostanu pracowników.
Artykuł w wersji oryginalnej opublikowany został na Brief. pl